Wpadliśmy na jeden dzień na półwysep. Mały obszar, spokojnie do zjechania w kilka godzin. Wrzucamy kilka fotek, bo siedzimy aktualnie w Balclutha, w punkcie informacyjnym, korzystając z lokalnego neta
:)
Śmigamy teraz do The Catlins. Podobno od poniedziałku pogorszenie pogody, więc chcemy wycisnąć z południa ile się da
:)
No i chcemy poobserwować pingwiny w naturalnym środowisku, bo jak na razie widzieliśmy tylko jednego hoiho w Oamaru i to z daleka
:)
Ten jegomość to pingwin żółtooki lub jak kto woli hoiho - najrzadszy pingwin na świecie. Szczęśliwi Ci, którzy mieli okazję go zobaczyć (czyli my =] ). Występuje jedynie na Południowej Wyspie NZ i na kilku innych położonych dalej na południe. Populację hoiho szacuje się na kilka tysięcy sztuk, z czego na stałym lądzie NZ można zobaczyć nie więcej niż kilkaset osobników. Te śmieszne nieloty potrafią zanurkować nawet do 130 metrów. I to bez butli :O Wychodzą z domu przed świtem, aby wrócić na kilka godzin przed zmierzchem i nakarmić małe tym, co znajdą na dnie oceanu. Dlatego też, władze NZ odpowiedzialne za ochronę pingwinów dokładają wszelkich starań, by chronić ten gatunek, który niestety zagrożony jest wyginięciem. Nie możesz wejść na plażę i pogłaskać pingwina. Są one bardzo wrażliwe na obecność człowieka i w każdym miejscu gdzie pojawiają się regularnie istnieje kategoryczny zakaz przebywania na plaży po godzinie 15:00, a do obserwacji ptaków ustawione są specjalne budki i chatki, w których ludzie z ukrycia podziwiają hoiho. Żółtookie żyją w parach, a nie tak jak inne gatunki, w stadach. Ten osobnik wylazł na Roaring Bay, krótko po osiemnastej. Stał i odpoczywał dobre 20-30 minut, żeby potem wdrapać się do gniazda i nakarmić maluchy. Szacun
:)
Oficjalnie, po raz pierwszy bliżej bieguna niż równika
:)
The Catlins - jeden z najsłabiej zaludnionych obszarów Nowej Zelandii. I pewnie dlatego taki piękny. Dom dla wielu ciekawych zwierzaków: pingwinów, fok, delfinów, słoni morskich, a nawet kiwi. Raj dla surferów i poszukiwaczy zatopionych wraków. Drugi na świecie, najdalej na południe wysunięty obszar na stałe zamieszkany przez człowieka. Pogoda zmienna bardziej niż kobiecy nastrój! A to już sztuka. Po prostu czad!
1. Nugget Point 2 i 3. Cathedral Caves 4 i 5. Petrified forest koło Curio Bay 6. Purakaunui Falls 7. Waipapa Point 8. Sea lion na Waipapa Point
Następny przystanek - MILFORD SOUND
:)
Jezioro Wakatipu - oficjalnie największe lustro jakie w życiu widzieliśmy. Akurat sprzyjała nam pogoda, bo według prognozy miało być pochmurno. Trochę nam się poszczęściło, bo mieliśmy spędzić ten dzień w Queenstown, ale gdy tylko wyszło słońce od razu ruszyliśmy w stronę Glenorchy. Gdzieś tam przy okazji robienia researchu wyczytaliśmy, że ta droga to rzekomo jedna z najpiękniejszych tras na świecie. Tutaj pełna zgoda. Samo Glenorchy również świetne, pomimo dość wysokich cen. Okolica to jeden wielki plac filmowy, bo mnóstwo scen z LoTR było kręconych właśnie tam. Niestety pogoda dopisała nam zaledwie przez pół dnia, a wielka szkoda, bo chętnie zostalibyśmy tam i 3 dni. Po raz kolejny, wszystkie fotki prosto z puszki, zero obróbki
:) Na koniec kolejne porównanie jak było, a jak mogłoby być gdyby nie dopisało słońce
:)
Ogólnie, ostatnio pogoda znowu nas nie rozpieszcza. Nie licząc jednego słonecznego dnia w Milford i połowy w Glenorchy, od 25 stycznia dzień w dzień chmury i leje. Trzeci dzień siedzimy w Wanaka i czekamy na pogodę. Pokręciliśmy się trochę po okolicy, ale to nie to samo co podczas słonecznej pogody. Zresztą zimno jak cholera. Bez bluzy i długich spodni nie wychodzimy z samochodu. Jutro jedziemy do Haast i startujemy z West Coast. Od piątku zapowiadają poprawę pogody. Oby
:)
Kilka zdań więcej na temat Christchurch na blogu
:)
"Franz Josef Glacier jest po prostu piękny. Tak piękny i pięknie położony, w samym sercu wyjątkowej i malowniczej okolicy, że gdyby znajdował się w jakimkolwiek innym kraju, już dawno temu byłby uznany za najpiękniejszą rzecz na świecie" - takimi słowami w 1929 roku ochrzchił lodowiec Franz Josef E.E. Muir (nie udało nam się jednak znaleźć któż to taki). Prawdopodobnie w tamtych czasach był on rzeczywiście potężny i niewyobrażalnie piękny. Ale dziś z lodowca zostało już niewiele. Tak samo jak z pobliskiego lodowca Fox. Przykłady poniżej.
Fox Glacier
Franz Josef Glacier
To, jak blisko lodowca możesz podejść, zależy tylko i wyłącznie od warunków pogodowych. Nam udało się podejść na 200 metrów do Foxa i na 250 do Franza Josefa. To już odległość, z której spokojnie można podziwiać lodowiec w całej okazałości. Po drodze mijaliśmy lodową grotę, gdzie świetnie było widać jak szybko lodowce się topią.
1. Kapitalny widok na góry, 10 km od miasteczka Fox Glacier. Zdjęcie zrobione około 23:00
2. Fox Glacier w całej okazałości
3. A tu z bliska
4. Jakaś randomowa sadzawka przy Foxie, której przejrzystość może śmiało bić się o podium w całej NZ
5. Franz Josef, nazwany tak na cześć cesarza Austro-Węgier
6. Na każdym kroku tabliczki ostrzegające o niebezpieczeństwie. Na niektórych szyldach pokazują nawet wycinki z gazet o śmiertelnych wypadkach, mające odstraszyć turystów przekraczających barierki bezpieczeństwa.
7. Woda z tej lodowej groty ciekła niesamowicie szybko i nieustannie. Już pojutrze Walentynki. Dla nas, oprócz dnia zakochanych, ten dzień znaczy coś jeszcze. Równo rok temu, 14 lutego 2014 roku, podjęliśmy decyzję, że jedziemy do Nowej Zelandii. Dziś, dwa dni przed tą mini rocznicą chcielibyśmy zaprezentować Wam naszą historię i opowiedzieć ze szczegółami jak półtora roku zmieniło nasze życie. Miłej lektury!
Nasza historia, czyli dowód, że można Mamy chyba zwycięzce w kategorii najpiękniejsza trasa Wyspy Południowej. Great Alpine Highway, bo tak nazywa się ta droga, liczy sobie 231 kilometrów, ale najciekawszy odcinek wiedzie od miejscowości Otira do Springfield. Niecałe sto kilometrów zjazdów, podjazdów, zakrętów i niesamowitych widoków. Po drodze, Arthur's Pass - najwyżej położona wioska na Wyspie Południowej (739 metrów npm). Wieje niesamowicie, amplitudy temperatur zabójcze, a zmiany pogody następują w błyskawicznym tempie, ale to przez jakie jedzie się góry, wynagradza wszystkie niedole. Strach pomyśleć, jak to musi wyglądać zimą, gdy wszystkie szczyty są białe.
Kilka fotek z drogi. Zatrzymywaliśmy się tam częściej, niż gdziekolwiek indziej.
Relacja zapowiada się interesująca. Dokładnie rok temu dzięki f4f byliśmy niestety 15 dnia w NZ , nas zachwyciła i pozmieniała trochę nasze życie w zaganianej i zestresowanej Europie... Jestem ciekawy Waszej opinie o jeziorze Tekapo , my jechaliśmy z Christchurch prawie 3 godziny, na miejscu niebo zaspawane chmurami i deszcz
:) sprawdziliśmy na necie że za 3 godziny będzie słońce (spanie w aucie) i co ... było jakieś 3 minuty , zrobiliśmy 3 zdjęcia i droga powrotna . Chyba nawet dobrze, że był deszcz bo w pełnym słońcu zostałbym tam na zawsze.. strach pomyśleć jakie tam są widoki przy ładnej pogodzie
:) Trzymam kciuki za podróż !!!
Dobra Shadow przesadziłeś z tymi zdjęciami !!! Już nie będę odwiedzał Twojego bloga
:) oczywiście żartuję. Dla wszystkich którzy nie wierzą że te zdjęcia są naturalne i bez obróbki ... potwierdzam NZ nie potrzebuje żadnych programów do zdjęć...
:) Gratuluję wyprawy i trzymam kciuki ! Rozumiem że te słowa po zobaczeniu Tekapo odwołujesz ...?
:) cytuję: "Szczerze mówiąc, jak na razie NZ poza Kaikourą i tamtejszymi zwierzakami nie wywołała u nas efektu WOW, nie trafił nam się jeszcze widok z pocztówki"
pablo83_05 napisał:Rozumiem że te słowa po zobaczeniu Tekapo odwołujesz ...?
:) cytuję: "Szczerze mówiąc, jak na razie NZ poza Kaikourą i tamtejszymi zwierzakami nie wywołała u nas efektu WOW, nie trafił nam się jeszcze widok z pocztówki"Już dawno wypluliśmy te słowa
:)
Milford Sound jest uważane za jedno z najpiękniejszych miejsc w Nowej Zelandii. Co więcej, do miasteczka prowadzi niezwykła droga, przez gęsty las i góry, wieńczona tunelem wykutym w skale. Problem stanowi jedynie pogoda. Deszcz pada tutaj przynajmniej przez 200 dni w roku, a średni roczny opad wynosi blisko 7000 mm na każdy metr kwadratowy powierzchni, co czyni Milford jednym z najbardziej wilgotnych miejsc na Ziemi! (dla porównania, średni roczny opad w Polsce to ok. 600 mm). Teraz wrzucamy tylko krótki timelapse, więcej o Milford już niedługo na blogu.Sunset in Milford Sound - timelapse
Zgadzam się z Twoim opisem trasy do Glenorchy widoki cudowne. My rok temu mieliśmy tam pełne słońce i jakieś 26 stopni
:) Tam wyszły najlepsze zdjęcia , które teraz wiszą w salonie i robią za fototapetę mimo, że oryginały bez obróbki.
Wystarczy spojrzeć na ostatnie zdjęcie i już można się przekonać, że warto walczyć z pogodą, żeby mieć słońce
:) Co do fototapet, to wszędzie strzelamy panoramy i też kombinujemy co gdzie będzie wisieć. Jednak nie ma to jak swoje własne zdjęcia na ścianie
:)Pozdro
:)
Hehe, dobra uwaga =]Po prostu doba ma za mało godzin
:) Nie dałem rady ogarniać wszystkiego i liczyć codziennie, zwłaszcza, że notatki, wydatki i pamiętnik spisuję zwykle w deszczowe dni przy kawie w restauracji, gdy nie ma już nic ciekawego do roboty na zewnątrz. Ustaliłem sobie tygodniowe podsumowania, które robimy w czwartki. Jak na razie sytuacja w ostatni czwartek, tj. 5 lutego wyglądała następująco:Dystans całkowity do tej pory: 3497 km (125 km dziennie)Budżet całkowity: 2318 NZD (w tym: 655 NZD na paliwo)Dzienny budżet - 82,75 NZD% spożytkowanego budżetu: 30,9%Następne zestawienie pojutrze, o ile czas pozwoli, a jak nie to z drobnym poślizgiem.Ogólnie, zauważyliśmy, że wg planu jesteśmy do przodu o dobry tydzień. Pozdro
:)-------------- EDIT ---------------tu jeszcze cały post o Milford na blogu, jakby ktoś był zainteresowany
:)Czy warto jechać do Milford Sound?
Zwróciłem no to uwagę bo miesiąc temu wróciłem z Nowej Zelandii i wiem jak ciężko zmieścić się w założonym budżecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę nowozelandzkie ceny i wielkie ilości atrakcji.Jakbyście znaleźli się gdzieś w okolicy Invercargill to uważajcie na fotoradary. Taka mała osobista rada
;)
Dzięki za wskazówkę dziabag131, ale Invercargill opuściliśmy bardzo szybko, bo nas kompletnie nie zachwyciło. A co do prędkości, to jednak staramy się trzymać tej dopuszczalnej bo słyszeliśmy już o mandatach
:) Nie ma korków, więc zasuwać nie ma po co
:)
Jakby ktoś się zastanawiał nad working holiday do NZ, to za tydzień otwierają okienko. Skrobnęliśmy kilka słów o możliwościach zarobkowych. Dla zainteresowanych więcej info TUTAJPozdro
:)
Cześć,mam kilka pytań do Was.
1) Na jakich portalach szukaliście pracy i jaki rodzaj pracy wykonywaliście?
2) Kiedy rusza sezon na kiwi, winobranie czy chmielaki i jakie stawki za tydzień pracy?
3) Czy pracodawca załatwiał Wam nocleg czy szukaliście na własną rękę? Jakie koszta? :)
pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Cześć,mam kilka pytań do Was.
1) Na jakich portalach szukaliście pracy i jaki rodzaj pracy wykonywaliście?
2) Kiedy rusza sezon na kiwi, winobranie czy chmielaki i jakie stawki za tydzień pracy?
3) Czy pracodawca załatwiał Wam nocleg czy szukaliście na własną rękę? Jakie koszta?
:)
pozdrawiam i życzę powodzenia
:)
Cześć DevA!1. Backpackerboard.co.nz - strona bardzo dobrze znana pracodawcom i chętnie przez nich wykorzystywana do znalezienia pracowników. A poza tym - od drzwi do drzwi, albo poczta pantoflowa, która świetnie sprawdza się, gdy jesteś ju jakiś czas w danym miejscu (głównie małe miejscowości). My pracowaliśmy w restauracji, barze, gorących źródłach (cafe), hotelu i hostelu. Najlepsza pora na przyjazd - sierpień-październik, bo sezon przed Tobą, a popyt na pracowników rośnie z dnia na dzień.2. Sezon na kiwi i winogrona trwa właśnie w najlepsze. Mnóstwo ofert, szczególnie Northland, Gisborne i Marlborough. Nie znamy stawek, bo nie pracowaliśmy nigdy w tej branży, ale najniższa pensja to 14,75 NZD brutto/h, chyba, że masz płacone od kilograma/kosza/beczki/taczki, czegokolwiek
:) Na pewno nie jest mniej niż podstawa, bo ludzie się garną do tej pracy. Jest zapewne dość ciężka, ale możesz zasuwać od świtu do nocy i wyrabiać po 50-60h tygodniowo jak złapiesz dobry deal.3. Zawsze szukaliśmy na własną ręke noclegu. Spaliśmy trzy miesiące w przyczepie kempingowej i pięć miesięcy w samochodzie
:) Popularny jest tu wwoofing, czyli praca w zamian za zakwaterowanie. Ten link może Ci się przydać, to o pracy i zarobkach na WHV. A co do kosztów, to jesteśmy tu już 9 miesięcy i na razie zapłaciliśmy nie więcej niż 300 dolarów za spanie
:) Sporo kombinowania, ale można. Grunt to znaleźć sobie dobre miejsce do życia, z dobrym właścicielem
:)Służymy pomocą w razie innych pytań
:)Pozdrawiamy z Paihia
:)
cześć, dzięki za szybką odpowiedź. Raczej nastawiam się na pracę na południu nowej zelandii ze względu na Astro park jakim objęta jest południowa część NZ i jej natura. Póki co jestem w azji ale do NZ planuje się przenieść październik-styczeń i nastawiam się na pracę zarobkową bo zależy mi na zarobieniu jak najwięcej żeby kontynuować podróż do okoła świata, a potem zwiedzać NZ już na wizie turystycznej (coby nie marować czasu na wizie W&H) objeżdżając ją na rowerze
:) Oprócz co by się nie nudzić też mam zamiar zmieniać pracę co 2-3 miesiące
:)
cześć, dzięki za szybką odpowiedź. Raczej nastawiam się na pracę na południu nowej zelandii ze względu na Astro park jakim objęta jest południowa część NZ i jej natura. Póki co jestem w azji ale do NZ planuje się przenieść październik-styczeń i nastawiam się na pracę zarobkową bo zależy mi na zarobieniu jak najwięcej żeby kontynuować podróż do okoła świata, a potem zwiedzać NZ już na wizie turystycznej (coby nie marować czasu na wizie W&H) objeżdżając ją na rowerze :) Oprócz co by się nie nudzić też mam zamiar zmieniać pracę co 2-3 miesiące :)
zauważyłem dopiero, o spaniu w przyczepie kempingowej. W swojej czy zapewnionej przez pracodawcę? Przeczytałem Wasz link, dzięki, ja jednak mam nadzieję znaleźć pracę zanim wyląduje w NZ, zobaczymy czy się uda :) póki co pracuje w Indonezji :) (nie wiem dlaczego posty mi się dublują, sorry)
zauważyłem dopiero, o spaniu w przyczepie kempingowej. W swojej czy zapewnionej przez pracodawcę? Przeczytałem Wasz link, dzięki, ja jednak mam nadzieję znaleźć pracę zanim wyląduje w NZ, zobaczymy czy się uda
:) póki co pracuje w Indonezji
:) (nie wiem dlaczego posty mi się dublują, sorry)
Przyczepa była pracodawcy, a w zasadzie właściciela pola kempingowego, na którym zaczepiliśmy się na 4 miesiące w Hanmer Springs. Złoty gość, naprawdę
:) Powodzenia w poszukiwaniu pracy, wpadasz tu w najlepszym możliwym okresie więc możliwości są bardzo szerokie. W większości przypadków pracodawcy chcą najpierw przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną, stąd sporo ofert może wypaść już na wstępie, ale z pewnością trafi się coś pośród tłumu gdzie przyjmą i bez tego. Szczególnie picking i wszelkiego rodzaju pakowanie owoców to praca dla mas i przyjmują bez zaglądania w cv, jesli tylko zapewnisz, że masz dwie zdrowe ręce i obie nogi
:)Pozdro =]
Dwa tygodnie temu wróciliśmy z 4 tygodniowej wyprawy po Nowej Zelandii. Wyprawa życia
:)!Auckland - Bay of Island - Coromandel - WaioTapu - Matamata - Taupo - Tongariro - Wellington - Picton - Abel Tasman Park - Blenheim - Kaikoura - Christchurch - Akaroa - Tekapo - Mount Cook - Wanaka - Te Anau - Milford Sound - Nugget Point - Dunadin - Oamaru - ChristchurchTutaj znajdziecie plan podróży oraz szczegółową relację, którą zaczynam pisać. W razie pytań piszcie, chętnie pomogę.http://www.addicted-to-passion.blogspot ... drozy.htmlPozdrawiam
:)
Wpadliśmy na jeden dzień na półwysep. Mały obszar, spokojnie do zjechania w kilka godzin. Wrzucamy kilka fotek, bo siedzimy aktualnie w Balclutha, w punkcie informacyjnym, korzystając z lokalnego neta :)
Śmigamy teraz do The Catlins. Podobno od poniedziałku pogorszenie pogody, więc chcemy wycisnąć z południa ile się da :)
No i chcemy poobserwować pingwiny w naturalnym środowisku, bo jak na razie widzieliśmy tylko jednego hoiho w Oamaru i to z daleka :)
1. Nugget Point
2 i 3. Cathedral Caves
4 i 5. Petrified forest koło Curio Bay
6. Purakaunui Falls
7. Waipapa Point
8. Sea lion na Waipapa Point
Następny przystanek - MILFORD SOUND :)
Ogólnie, ostatnio pogoda znowu nas nie rozpieszcza. Nie licząc jednego słonecznego dnia w Milford i połowy w Glenorchy, od 25 stycznia dzień w dzień chmury i leje. Trzeci dzień siedzimy w Wanaka i czekamy na pogodę. Pokręciliśmy się trochę po okolicy, ale to nie to samo co podczas słonecznej pogody. Zresztą zimno jak cholera. Bez bluzy i długich spodni nie wychodzimy z samochodu. Jutro jedziemy do Haast i startujemy z West Coast. Od piątku zapowiadają poprawę pogody. Oby :)
Christchurch - miasto, które upadło
Fox Glacier
Franz Josef Glacier
To, jak blisko lodowca możesz podejść, zależy tylko i wyłącznie od warunków pogodowych. Nam udało się podejść na 200 metrów do Foxa i na 250 do Franza Josefa. To już odległość, z której spokojnie można podziwiać lodowiec w całej okazałości. Po drodze mijaliśmy lodową grotę, gdzie świetnie było widać jak szybko lodowce się topią.
1. Kapitalny widok na góry, 10 km od miasteczka Fox Glacier. Zdjęcie zrobione około 23:00
2. Fox Glacier w całej okazałości
3. A tu z bliska
4. Jakaś randomowa sadzawka przy Foxie, której przejrzystość może śmiało bić się o podium w całej NZ
5. Franz Josef, nazwany tak na cześć cesarza Austro-Węgier
6. Na każdym kroku tabliczki ostrzegające o niebezpieczeństwie. Na niektórych szyldach pokazują nawet wycinki z gazet o śmiertelnych wypadkach, mające odstraszyć turystów przekraczających barierki bezpieczeństwa.
7. Woda z tej lodowej groty ciekła niesamowicie szybko i nieustannie.
Nasza historia, czyli dowód, że można
Kilka fotek z drogi. Zatrzymywaliśmy się tam częściej, niż gdziekolwiek indziej.
Sprzątanie samochodu na kampie :)