Ostatni już odcinek podróży. Kilka strzałów z Wai-O-Tapu Thermal Wonderland, który polecamy ale nie z samego rana, kiedy po wybuchu gejzeru Lady Knox około 10:15, wszyscy kierują się w to samo miejsce. Radzimy poczekać godzinę-dwie i wtedy będzie prawie pusto. Sam Wonderland jest zdecydowanie wart zobaczenia, bo nieczęsto widzi się takie kolory wody.
Lady Knox Geyser
Champagne Pool - najbardziej znana część Wonderlandu
Green Pool
W Rotorui na każdym kroku czuć siarkę. I nie jest tak, że po pewnym czasie Twój nos przyzwyczai się do zapachu. Po prostu siarka everywhere. Za to samo miasto bardzo ładne i widać korzenie kultury maoryskiej, z tym, że każdy pokaz i każda atrakcja związana z maorysami kosztuje i to nieraz bardzo słono.
Ostatni przystanek - Northland, najbardziej na północ wysunięta część Nowej Zelandii. Od razu czuć w powietrzu inny klimat. Wieczory już nie są tak chłodne, a w ciągu dnia naprawdę szuka się cienia, pomimo, że lato już się skończyło. Northland ma piękne plaże, czyściutką wodę i przyciąga bardzo wielu surferów, jako że spotów tu nie brakuje.
Matauri Bay
Tutukaka Coast
Rarawa Beach
Giant Sand Dunes - gigantyczne wydmy, na których uprawia się tobogganing. Wypożycza się specjalne deski, wdrapuje na wydmy i zjeżdża w dół z pełną prędkością. Niektórzy używają do tego również desek surfingowych. A jest naprawdę stromo i można się rozpędzić. Cena za wypożyczenie deski to 15 NZD.
Cape Reinga - nie jest to - jak część osób myśli - najbardziej na północ wysunięta część Wyspy Północnej. Niemniej jednak latarnia jest bardzo ładna i grzech nie zostać tu na zachód słońca. Ponadto jest to miejsce święte dla maorysów. Wierzą oni bowiem, że to właśnie tutaj dusze ulatują to ichniejszego nieba.
Na koniec jeszcze Ninety Mile Beach, gdzie piach jest tak twardy, że można podczas odpływu jeździć po nim autem. Rekomendowane jest 4x4 i mimo, że wiele osób przestrzegało nas, że możemy się zakopać i woda zabierze nam samochód po przypływie, to postanowiliśmy spróbować. Jechało się bardzo płynnie i tylko raz albo dwa musieliśmy chwilę pokombinować jak przejechać bardziej grząski kawałek. Za to frajda nie z tej ziemi
:)
To już koniec naszej podróży. W następnym poście postaramy się wszystko podsumować, choć z czasem coraz słabiej, bo w międzyczasie udało nam się znaleźć pracę. Na northlandzie
:)PODSUMOWANIE
Podróż skończona, więc czas na podsumowania. Zaczniemy od tego, że zanim przylecieliśmy do Nowej Zelandii, mieliśmy pewne wyobrażenie o tym kraju, że góry, że jeziora, że ludzie przyjaźni, itd. W większości przypadków wszystko się posprawdzało. Kapitalne widoki, naprawdę kawał porządnej natury w najczystszym wydaniu. Mimo tego, że podróżowaliśmy w zasadzie w środku sezonu, ani razu nie odczuliśmy tłumów. Nawet maszerując z tysiącami ludzi na Tongariro. Innymi słowy Nowa Zelandia spełniła nasze oczekiwania.
Północ czy południe? To odwieczne pytanie stawia sobie każdy kto ma za mało czasu na NZ. A każdy ma go za mało. Z uwagi na walory widokowe, dziewiczość i warunki naturalne, Wyspa Południowa bije Północną na głowę. Jeśli z kolei weźmiemy pod uwagę pogodę - tu jest odwrotnie. Obie mają coś do zaoferowania. Ale gdyby przyszło nam wybrać urlopową destynację, byłaby to Wyspa Południowa.
Tak wygląda podsumowanie planu. Zdjęcie po lewej przedstawia jak miało być, a zdjęcie po prawej jak było w rzeczywistości (na czarno nanieśliśmy faktyczną trasę, którą pokonaliśmy). Podróż trwała 67 dni. Dlaczego krócej niż zakładaliśmy i czemu ominęliśmy aż tyle Północy? Otóż, zjechaliśmy prawie całe Południe i widoki nam po prostu spowszedniały. Na północy wybraliśmy prostą drogę na samą północ i tyle. Bez zachodu i wschodu. Może się wydawać, że nieustanne podróżowanie rajcuje, ale to nie jest do końca prawda. Bynajmniej nie w naszym wypadku. W końcu potrzebujesz oddechu.
Trochę danych:
Liczba dni: 67
Dystans całkowity: 8476 kilometrów Średnio 126 km dziennie
Pralnia: 71 NZD Publiczne prysznice: 49 NZD Internet na 3 m-ce: 89 NZD
Prom: 208 NZD Naprawa zapalniczki w aucie: 39 NZD Delfiny, Kaikoura: 306 NZD Kajakowanie w Abel Tasman: 390 NZD Wai-O-Tapu: 58 NZD Hobbiton: 150 NZD
Reszta to jakieś pamiątki i inne pierdoły, które nie nadają się do sklasyfikowania nigdzie indziej.
Podsumowując, nie zmieściliśmy się w założonym budżecie dziennym, ale to nasza wina i uważamy, że można przeżyć za 75 NZD na parę. Za dużo pozwalaliśmy sobie w kuchni
:) Np. przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie codziennie jedliśmy sushi
:) A to 20-25 NZD za obiad, czyli 70% dziennych wydatków na jedzenie. Ale podróżować należy tak jak się lubi
:)
Tylko cztery razy zapłaciliśmy za nocleg. Przez 66 nocy
:) Dwa razy w Mt Cook i dwa razy w rejonie Milford Sound. Cała reszta to darmowe kampy i spanie na dziko. Wbrew pozorom wszędzie można spać na dziko. Po prostu nie śmieć, używaj publicznych toalet i nie hałasuj po zmroku.
To tyle. Nowa Zelandia warta jest odwiedzenia i zachęcamy każdego kto lubi podróże do wyprawy na koniec świata. Jeśli masz jakieś pytania - chętnie rozwiejemy Twoje wątpliwości.
Relacja zapowiada się interesująca. Dokładnie rok temu dzięki f4f byliśmy niestety 15 dnia w NZ , nas zachwyciła i pozmieniała trochę nasze życie w zaganianej i zestresowanej Europie... Jestem ciekawy Waszej opinie o jeziorze Tekapo , my jechaliśmy z Christchurch prawie 3 godziny, na miejscu niebo zaspawane chmurami i deszcz
:) sprawdziliśmy na necie że za 3 godziny będzie słońce (spanie w aucie) i co ... było jakieś 3 minuty , zrobiliśmy 3 zdjęcia i droga powrotna . Chyba nawet dobrze, że był deszcz bo w pełnym słońcu zostałbym tam na zawsze.. strach pomyśleć jakie tam są widoki przy ładnej pogodzie
:) Trzymam kciuki za podróż !!!
Dobra Shadow przesadziłeś z tymi zdjęciami !!! Już nie będę odwiedzał Twojego bloga
:) oczywiście żartuję. Dla wszystkich którzy nie wierzą że te zdjęcia są naturalne i bez obróbki ... potwierdzam NZ nie potrzebuje żadnych programów do zdjęć...
:) Gratuluję wyprawy i trzymam kciuki ! Rozumiem że te słowa po zobaczeniu Tekapo odwołujesz ...?
:) cytuję: "Szczerze mówiąc, jak na razie NZ poza Kaikourą i tamtejszymi zwierzakami nie wywołała u nas efektu WOW, nie trafił nam się jeszcze widok z pocztówki"
pablo83_05 napisał:Rozumiem że te słowa po zobaczeniu Tekapo odwołujesz ...?
:) cytuję: "Szczerze mówiąc, jak na razie NZ poza Kaikourą i tamtejszymi zwierzakami nie wywołała u nas efektu WOW, nie trafił nam się jeszcze widok z pocztówki"Już dawno wypluliśmy te słowa
:)
Milford Sound jest uważane za jedno z najpiękniejszych miejsc w Nowej Zelandii. Co więcej, do miasteczka prowadzi niezwykła droga, przez gęsty las i góry, wieńczona tunelem wykutym w skale. Problem stanowi jedynie pogoda. Deszcz pada tutaj przynajmniej przez 200 dni w roku, a średni roczny opad wynosi blisko 7000 mm na każdy metr kwadratowy powierzchni, co czyni Milford jednym z najbardziej wilgotnych miejsc na Ziemi! (dla porównania, średni roczny opad w Polsce to ok. 600 mm). Teraz wrzucamy tylko krótki timelapse, więcej o Milford już niedługo na blogu.Sunset in Milford Sound - timelapse
Zgadzam się z Twoim opisem trasy do Glenorchy widoki cudowne. My rok temu mieliśmy tam pełne słońce i jakieś 26 stopni
:) Tam wyszły najlepsze zdjęcia , które teraz wiszą w salonie i robią za fototapetę mimo, że oryginały bez obróbki.
Wystarczy spojrzeć na ostatnie zdjęcie i już można się przekonać, że warto walczyć z pogodą, żeby mieć słońce
:) Co do fototapet, to wszędzie strzelamy panoramy i też kombinujemy co gdzie będzie wisieć. Jednak nie ma to jak swoje własne zdjęcia na ścianie
:)Pozdro
:)
Hehe, dobra uwaga =]Po prostu doba ma za mało godzin
:) Nie dałem rady ogarniać wszystkiego i liczyć codziennie, zwłaszcza, że notatki, wydatki i pamiętnik spisuję zwykle w deszczowe dni przy kawie w restauracji, gdy nie ma już nic ciekawego do roboty na zewnątrz. Ustaliłem sobie tygodniowe podsumowania, które robimy w czwartki. Jak na razie sytuacja w ostatni czwartek, tj. 5 lutego wyglądała następująco:Dystans całkowity do tej pory: 3497 km (125 km dziennie)Budżet całkowity: 2318 NZD (w tym: 655 NZD na paliwo)Dzienny budżet - 82,75 NZD% spożytkowanego budżetu: 30,9%Następne zestawienie pojutrze, o ile czas pozwoli, a jak nie to z drobnym poślizgiem.Ogólnie, zauważyliśmy, że wg planu jesteśmy do przodu o dobry tydzień. Pozdro
:)-------------- EDIT ---------------tu jeszcze cały post o Milford na blogu, jakby ktoś był zainteresowany
:)Czy warto jechać do Milford Sound?
Zwróciłem no to uwagę bo miesiąc temu wróciłem z Nowej Zelandii i wiem jak ciężko zmieścić się w założonym budżecie, zwłaszcza biorąc pod uwagę nowozelandzkie ceny i wielkie ilości atrakcji.Jakbyście znaleźli się gdzieś w okolicy Invercargill to uważajcie na fotoradary. Taka mała osobista rada
;)
Dzięki za wskazówkę dziabag131, ale Invercargill opuściliśmy bardzo szybko, bo nas kompletnie nie zachwyciło. A co do prędkości, to jednak staramy się trzymać tej dopuszczalnej bo słyszeliśmy już o mandatach
:) Nie ma korków, więc zasuwać nie ma po co
:)
Jakby ktoś się zastanawiał nad working holiday do NZ, to za tydzień otwierają okienko. Skrobnęliśmy kilka słów o możliwościach zarobkowych. Dla zainteresowanych więcej info TUTAJPozdro
:)
Cześć,mam kilka pytań do Was.
1) Na jakich portalach szukaliście pracy i jaki rodzaj pracy wykonywaliście?
2) Kiedy rusza sezon na kiwi, winobranie czy chmielaki i jakie stawki za tydzień pracy?
3) Czy pracodawca załatwiał Wam nocleg czy szukaliście na własną rękę? Jakie koszta? :)
pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Cześć,mam kilka pytań do Was.
1) Na jakich portalach szukaliście pracy i jaki rodzaj pracy wykonywaliście?
2) Kiedy rusza sezon na kiwi, winobranie czy chmielaki i jakie stawki za tydzień pracy?
3) Czy pracodawca załatwiał Wam nocleg czy szukaliście na własną rękę? Jakie koszta?
:)
pozdrawiam i życzę powodzenia
:)
Cześć DevA!1. Backpackerboard.co.nz - strona bardzo dobrze znana pracodawcom i chętnie przez nich wykorzystywana do znalezienia pracowników. A poza tym - od drzwi do drzwi, albo poczta pantoflowa, która świetnie sprawdza się, gdy jesteś ju jakiś czas w danym miejscu (głównie małe miejscowości). My pracowaliśmy w restauracji, barze, gorących źródłach (cafe), hotelu i hostelu. Najlepsza pora na przyjazd - sierpień-październik, bo sezon przed Tobą, a popyt na pracowników rośnie z dnia na dzień.2. Sezon na kiwi i winogrona trwa właśnie w najlepsze. Mnóstwo ofert, szczególnie Northland, Gisborne i Marlborough. Nie znamy stawek, bo nie pracowaliśmy nigdy w tej branży, ale najniższa pensja to 14,75 NZD brutto/h, chyba, że masz płacone od kilograma/kosza/beczki/taczki, czegokolwiek
:) Na pewno nie jest mniej niż podstawa, bo ludzie się garną do tej pracy. Jest zapewne dość ciężka, ale możesz zasuwać od świtu do nocy i wyrabiać po 50-60h tygodniowo jak złapiesz dobry deal.3. Zawsze szukaliśmy na własną ręke noclegu. Spaliśmy trzy miesiące w przyczepie kempingowej i pięć miesięcy w samochodzie
:) Popularny jest tu wwoofing, czyli praca w zamian za zakwaterowanie. Ten link może Ci się przydać, to o pracy i zarobkach na WHV. A co do kosztów, to jesteśmy tu już 9 miesięcy i na razie zapłaciliśmy nie więcej niż 300 dolarów za spanie
:) Sporo kombinowania, ale można. Grunt to znaleźć sobie dobre miejsce do życia, z dobrym właścicielem
:)Służymy pomocą w razie innych pytań
:)Pozdrawiamy z Paihia
:)
cześć, dzięki za szybką odpowiedź. Raczej nastawiam się na pracę na południu nowej zelandii ze względu na Astro park jakim objęta jest południowa część NZ i jej natura. Póki co jestem w azji ale do NZ planuje się przenieść październik-styczeń i nastawiam się na pracę zarobkową bo zależy mi na zarobieniu jak najwięcej żeby kontynuować podróż do okoła świata, a potem zwiedzać NZ już na wizie turystycznej (coby nie marować czasu na wizie W&H) objeżdżając ją na rowerze
:) Oprócz co by się nie nudzić też mam zamiar zmieniać pracę co 2-3 miesiące
:)
cześć, dzięki za szybką odpowiedź. Raczej nastawiam się na pracę na południu nowej zelandii ze względu na Astro park jakim objęta jest południowa część NZ i jej natura. Póki co jestem w azji ale do NZ planuje się przenieść październik-styczeń i nastawiam się na pracę zarobkową bo zależy mi na zarobieniu jak najwięcej żeby kontynuować podróż do okoła świata, a potem zwiedzać NZ już na wizie turystycznej (coby nie marować czasu na wizie W&H) objeżdżając ją na rowerze :) Oprócz co by się nie nudzić też mam zamiar zmieniać pracę co 2-3 miesiące :)
zauważyłem dopiero, o spaniu w przyczepie kempingowej. W swojej czy zapewnionej przez pracodawcę? Przeczytałem Wasz link, dzięki, ja jednak mam nadzieję znaleźć pracę zanim wyląduje w NZ, zobaczymy czy się uda :) póki co pracuje w Indonezji :) (nie wiem dlaczego posty mi się dublują, sorry)
zauważyłem dopiero, o spaniu w przyczepie kempingowej. W swojej czy zapewnionej przez pracodawcę? Przeczytałem Wasz link, dzięki, ja jednak mam nadzieję znaleźć pracę zanim wyląduje w NZ, zobaczymy czy się uda
:) póki co pracuje w Indonezji
:) (nie wiem dlaczego posty mi się dublują, sorry)
Przyczepa była pracodawcy, a w zasadzie właściciela pola kempingowego, na którym zaczepiliśmy się na 4 miesiące w Hanmer Springs. Złoty gość, naprawdę
:) Powodzenia w poszukiwaniu pracy, wpadasz tu w najlepszym możliwym okresie więc możliwości są bardzo szerokie. W większości przypadków pracodawcy chcą najpierw przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną, stąd sporo ofert może wypaść już na wstępie, ale z pewnością trafi się coś pośród tłumu gdzie przyjmą i bez tego. Szczególnie picking i wszelkiego rodzaju pakowanie owoców to praca dla mas i przyjmują bez zaglądania w cv, jesli tylko zapewnisz, że masz dwie zdrowe ręce i obie nogi
:)Pozdro =]
Dwa tygodnie temu wróciliśmy z 4 tygodniowej wyprawy po Nowej Zelandii. Wyprawa życia
:)!Auckland - Bay of Island - Coromandel - WaioTapu - Matamata - Taupo - Tongariro - Wellington - Picton - Abel Tasman Park - Blenheim - Kaikoura - Christchurch - Akaroa - Tekapo - Mount Cook - Wanaka - Te Anau - Milford Sound - Nugget Point - Dunadin - Oamaru - ChristchurchTutaj znajdziecie plan podróży oraz szczegółową relację, którą zaczynam pisać. W razie pytań piszcie, chętnie pomogę.http://www.addicted-to-passion.blogspot ... drozy.htmlPozdrawiam
:)
Lady Knox Geyser
Champagne Pool - najbardziej znana część Wonderlandu
Green Pool
W Rotorui na każdym kroku czuć siarkę. I nie jest tak, że po pewnym czasie Twój nos przyzwyczai się do zapachu. Po prostu siarka everywhere. Za to samo miasto bardzo ładne i widać korzenie kultury maoryskiej, z tym, że każdy pokaz i każda atrakcja związana z maorysami kosztuje i to nieraz bardzo słono.
Ostatni przystanek - Northland, najbardziej na północ wysunięta część Nowej Zelandii. Od razu czuć w powietrzu inny klimat. Wieczory już nie są tak chłodne, a w ciągu dnia naprawdę szuka się cienia, pomimo, że lato już się skończyło. Northland ma piękne plaże, czyściutką wodę i przyciąga bardzo wielu surferów, jako że spotów tu nie brakuje.
Matauri Bay
Tutukaka Coast
Rarawa Beach
Giant Sand Dunes - gigantyczne wydmy, na których uprawia się tobogganing. Wypożycza się specjalne deski, wdrapuje na wydmy i zjeżdża w dół z pełną prędkością. Niektórzy używają do tego również desek surfingowych. A jest naprawdę stromo i można się rozpędzić. Cena za wypożyczenie deski to 15 NZD.
Cape Reinga - nie jest to - jak część osób myśli - najbardziej na północ wysunięta część Wyspy Północnej. Niemniej jednak latarnia jest bardzo ładna i grzech nie zostać tu na zachód słońca. Ponadto jest to miejsce święte dla maorysów. Wierzą oni bowiem, że to właśnie tutaj dusze ulatują to ichniejszego nieba.
Na koniec jeszcze Ninety Mile Beach, gdzie piach jest tak twardy, że można podczas odpływu jeździć po nim autem. Rekomendowane jest 4x4 i mimo, że wiele osób przestrzegało nas, że możemy się zakopać i woda zabierze nam samochód po przypływie, to postanowiliśmy spróbować. Jechało się bardzo płynnie i tylko raz albo dwa musieliśmy chwilę pokombinować jak przejechać bardziej grząski kawałek. Za to frajda nie z tej ziemi :)
To już koniec naszej podróży. W następnym poście postaramy się wszystko podsumować, choć z czasem coraz słabiej, bo w międzyczasie udało nam się znaleźć pracę. Na northlandzie :)PODSUMOWANIE
Podróż skończona, więc czas na podsumowania. Zaczniemy od tego, że zanim przylecieliśmy do Nowej Zelandii, mieliśmy pewne wyobrażenie o tym kraju, że góry, że jeziora, że ludzie przyjaźni, itd. W większości przypadków wszystko się posprawdzało. Kapitalne widoki, naprawdę kawał porządnej natury w najczystszym wydaniu. Mimo tego, że podróżowaliśmy w zasadzie w środku sezonu, ani razu nie odczuliśmy tłumów. Nawet maszerując z tysiącami ludzi na Tongariro. Innymi słowy Nowa Zelandia spełniła nasze oczekiwania.
Północ czy południe? To odwieczne pytanie stawia sobie każdy kto ma za mało czasu na NZ. A każdy ma go za mało. Z uwagi na walory widokowe, dziewiczość i warunki naturalne, Wyspa Południowa bije Północną na głowę. Jeśli z kolei weźmiemy pod uwagę pogodę - tu jest odwrotnie. Obie mają coś do zaoferowania. Ale gdyby przyszło nam wybrać urlopową destynację, byłaby to Wyspa Południowa.
Tak wygląda podsumowanie planu. Zdjęcie po lewej przedstawia jak miało być, a zdjęcie po prawej jak było w rzeczywistości (na czarno nanieśliśmy faktyczną trasę, którą pokonaliśmy). Podróż trwała 67 dni. Dlaczego krócej niż zakładaliśmy i czemu ominęliśmy aż tyle Północy? Otóż, zjechaliśmy prawie całe Południe i widoki nam po prostu spowszedniały. Na północy wybraliśmy prostą drogę na samą północ i tyle. Bez zachodu i wschodu. Może się wydawać, że nieustanne podróżowanie rajcuje, ale to nie jest do końca prawda. Bynajmniej nie w naszym wypadku. W końcu potrzebujesz oddechu.
Trochę danych:
Liczba dni: 67
Dystans całkowity: 8476 kilometrów
Średnio 126 km dziennie
Budżet całkowity: 5648 NZD
Średnia: 84 NZD dziennie
Paliwo: 1593 NZD
Średnia cena na 100 km: 18,8 NZD
Noclegi: 62 NZD =]
Jedzenie: 2355 NZD
Średnio 35 NZD dziennie
Pralnia: 71 NZD
Publiczne prysznice: 49 NZD
Internet na 3 m-ce: 89 NZD
Prom: 208 NZD
Naprawa zapalniczki w aucie: 39 NZD
Delfiny, Kaikoura: 306 NZD
Kajakowanie w Abel Tasman: 390 NZD
Wai-O-Tapu: 58 NZD
Hobbiton: 150 NZD
Reszta to jakieś pamiątki i inne pierdoły, które nie nadają się do sklasyfikowania nigdzie indziej.
Podsumowując, nie zmieściliśmy się w założonym budżecie dziennym, ale to nasza wina i uważamy, że można przeżyć za 75 NZD na parę. Za dużo pozwalaliśmy sobie w kuchni :) Np. przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie codziennie jedliśmy sushi :) A to 20-25 NZD za obiad, czyli 70% dziennych wydatków na jedzenie. Ale podróżować należy tak jak się lubi :)
Tylko cztery razy zapłaciliśmy za nocleg. Przez 66 nocy :) Dwa razy w Mt Cook i dwa razy w rejonie Milford Sound. Cała reszta to darmowe kampy i spanie na dziko. Wbrew pozorom wszędzie można spać na dziko. Po prostu nie śmieć, używaj publicznych toalet i nie hałasuj po zmroku.
To tyle. Nowa Zelandia warta jest odwiedzenia i zachęcamy każdego kto lubi podróże do wyprawy na koniec świata. Jeśli masz jakieś pytania - chętnie rozwiejemy Twoje wątpliwości.
Tymczasem, już niedługo pełna lista highlightów na blogu. Na chwilę obecną mamy:
5 najpiękniejszych plaż w Nowej Zelandii
5 najpiękniejszych dróg w Nowej Zelandii
5 najpiękniejszych jezior w Nowej Zelandii